Dzień gniewu

Te, a widzisz tamtego? Taa, ten wąsaty, ten co wychodzi z ruskiej ambasady. Mówią na niego Igor - koleś jest podobno byłym wojskowym, ale miał spinę ze swoim dowódcą. Chuj wie o co poszło, ale skończył bez prawej dłoni i wyjebali go z armii. A przynajmniej tak mówią. W każdym razie ma stare kontakty u ruskich, więc może załatwić kałachy swoim dobrym przyjaciołom. Teraz siedzi w wolnej strefie, najczęściej w ambasadach. Stara miłość do mateczki Rosji nie rdzewieje, nie?

Mimo tego, że nie jest w armii dalej nosi ten swój zasrany mundur. I łazi z tym swoim starym Pistoletem Jarygina. Pewnie sentyment, ale to mu się przydaje na ruskich dzielniach, takich jak Białołęka czy Targówek. W wolnej strefie nie ma miejsca na uprzedzenia, jest tylko miejsce na forsę - a koleś trochę jej ma, mówię Ci. Pewnie przemyt. Nie zachodź mu za skórę. Nie mówię, że ktoś Cię za to najebie, ale nie warto. Jak chcesz się zapuścić na północne dzielnice to ten koleś jest Twoim przewodnikiem.

A, i skurwiel nie przyjmuje dzisiejszej waluty. Woli handel wymienny. Według mnie to ten Igor po prostu gardzi Polakami, dlatego karteczki z kalendarza są dla niego śmieszne. Było już kilka kłótni w pubach Pałacu Kultury i Nauki, ale kiedy tylko zaczynała się burda, to ten koleś po prostu znikał, a wszyscy naparzali się ze sobą. Cichociemny, kurwa. A, no właśnie, za kołnierz też nie wylewa. I handluje informacjami, które bardzo się przydają na froncie. Ale ja Ci tego nie powiedziałem.