Patrz na tego. Ta, ten drący się facet, na którego już mało kto zwraca uwagę. Widzisz.. to jest Mnich, nasz własny pierdolony wieszcz zguby. Mówią, że chłop był kapelanem u AKistów, ale coś przejebał - i to konkretnie, bo wypieprzyli go do metra. I wiesz, co Ci powiem? To kolejny powód do tego, żeby tam nie wchodzić. Podobno porządny był z niego chłop, ale zawsze miał strasznego joba na punkcie religii. Teraz jest jeszcze gorzej.
Facet najczęściej łazi najbardziej porozpierdalanych dzielniach i plecie te swoje bzdury, że pod nami jest samo piekło, że rozmawia z Bogiem, a to, że jesteśmy w ruinach Warszawy to nasza wina, bo odeszliśmy od religii. Koleś nie ma wstępu na dzielnice AKistów, bo go od razu rozstrzelają. Czasami nawet pojawia się w Pałacu, ale jak tylko coś odpierdala, to ludzie Króla wyrzucają go na ulicę. Gość jest nieprzewidywalny i chory, mówię Ci. Kiedyś widziałem, jak podczas jednej z jego przemów jakiś koleś go wyśmiał, a ten wyciągnął spod tych swoich szmat jakiś obuch i roztrzaskał mu łeb. Ale na jednym ciosie się nie skończyło; łupał i łupał, aż z czaszki została krwawa miazga.
Mnich cały czas nawołuje do tego, żeby wysłać ekspedycję do piekła, jakim jest warszawskie metro i pozapierdalać tam wszystko co się rusza. I wiesz co? Chyba w tej kwestii ma rację.
Offline