Po prostu Sonia.
Można uznać, że ta siksa to niemała legenda- obrosła w farmazony, jak w jebane piórka i w sumie nikt nie wie do końca, dlaczego.
Prawdopodobnie spierdoliła z Białorusi, gdy tylko nadarzyła się ku temu okazja. Plaga migracji wschodu na zachód była czymś ‘modnym’ przed całą tą zabawa w ‘grzybobranie’, a krótko po wyjęciu ciężkiej artylerii przez Rosję.
Jest młoda. Może nawet za młoda, ale dowodu, o ile posiada, nikt nie zamierza sprawdzać kiedy suka sięga po StG44. Sonia kurewsko obyła się z gnatami, khe, khe. Trzeba przyznać, ze sprytnie sobie to wymyśliła- takiego aniołka, nawet uzbrojonego, nikt nie bierze na poważnie, a później dziwią się, ze boli. Dodatkowo wyrobiła sobie gładką buźką tu i ówdzie całkiem szerokie plecy. Potrafi załatwić sporo, choć nie wnikam, jakie ma sposoby.
No ale żaden z niej ideał. Przypałętało się do niej jakieś popromienne gówno. Dyszy, kaszle, chrząka i ogólnie traci kondycje. Czasem to upierdliwe, gdy zależy na dyskrecji. Ma też ciężki charakter i prywatnie nie idzie się z nią tak łatwo dogadać...
Po za tym, w parze ze sprzymierzeńcami idą wrogowie. Znajdzie się paru ochotnikowi, szczególnie od Silnorękich, którzy chętnie odstrzelili by jej łeb za kilka epizodów z przeszłości.
Na razie jednak uwiła sobie wygodne gniazdko u Kowboi. Komfortowo i bezpiecznie, ale jak długo można w siebie walić wódę...
Offline