Co? Nie wiesz? Jak to, kurwa, nie wiesz co się stało na Moście Siekierkowskim?
No dobra. Nikt tak naprawdę nie wie. Ci, którzy mieli o tym jakiekolwiek pojęcie nie żyją. Ale po mieście chodzą ploty.
Chcesz faktów? Ktoś wyjebał pół mostu w powietrze, a parę dni potem snajper rozpękł łeb Wyatta - tak, tego Kowboja - jak pomidora, z tarasu widokowego Pekinu zrzucono jakiegoś gościa, a pomiędzy Baronami i Kowbojami poszła ostra kosa.
Podobno na moście miało dojść do jakiegoś geszeftu pomiędzy Baronami i Kowbojami, więc ci pierwsi zaminowali most. Podobno dla bezpieczeństwa, ale jeśli mnie spytasz, to nie ma nic bezpiecznego w ładunkach wybuchowych. No nieważne. W każdym razie poszła fama, że to ruskie chcą wyjebać most w powietrze, by osłabić południe Warszawy. No i jeden z Gońców Króla postanowił interweniować bez wiedzy szefa. I tu popełnił błąd, bo Król o całym biznesie wiedział i dał przyzwolenie. No ale Gońca ambicja zżarła i posłał ekipę na most by udaremnić plany ruskich. A jak Kowboje zobaczyli, że jadą na nich dwa dostawczaki pełne karków z kałachami, to zaczęli się strzelać z ludźmi Baronów. Ależ to musiała być rzeź.
No i wyjebali most. Całe przęsło poszło w chuj, a nim jeszcze ostatni trup ostygł, już Warszawa się gotowała, Kowboje i Baronowie skoczyli sobie do gardeł, bo każdy podejrzewał tych drugich o rozpętanie piekła. No i jakiś człowiek-widmo odjebał Wyatta, szefa Kowbojów. Pewnie był na usługach Baronów, ale tego się nigdy nie dowiemy.
Kolejna kosa pomiędzy dwoma najbardziej zaufanymi ludźmi Wyatta - Gideonem i Joem. Jeden chciał iść na ugodę z Baronami, drugi chciał krwi. Resztę znasz.
Król też chciał krwi, więc gdy tylko dowiedział się, o co poszło, zaciągnął ucha na mieście i tak się wkurwił, że zjebał tego Gońca z Pałacu. Jak leciał, to darł się tak, że na Białorusi słyszeli. Jak wołali tego Gońca? A skąd mam, kurwa, wiedzieć? Nie pamiętam. Przegranych nikt nie pamięta.
Offline