Temat muzyczny
ID
Imię: Ryan Arnold
Nazwisko: Blackburn
Dostęp: Sektor wojskowy, Hangary
Amanda Blackburn urodziła syna tam, gdzie mieszkała przez całe życie - w irlandzkiej części USEA, w samym sercu wielkiego Dublinu. Ryan od początku nie miał łatwo. Pensja matki-ekspedientki ledwo wystarczała by pokryć koszta życia jednej osoby, nie wspominając o małym brzdącu. Nieznany Ryanowi ojciec, jak na prawdziwego samca przystało, zniknął z życia Amandy jak tylko dowiedział się o ciąży.
Amanda robiła wszystko by jak najlepiej wychować swojego syna, a Ryan pomagał matce jak tylko mógł – w ciągu dnia chodził do szkoły, w nocy dorabiał, a odsypiał w przerwach i w komunikacji miejskiej. Każdy zarobiony grosz dokładał do funduszu rodzinnego.
Do armii dołączył po tragicznej śmierci matki – zabił ją narkoman, któremu postawiła się i nie chciała oddać kosztowności. Ryan został sam, bez dobrze płatnej pracy, oszczędności i mieszkania, na które od razu wszedł komornik. Armia oferowała pensję, dach nad głową i perspektywy inne niż kryminał.
Kariera wojskowa poszła mu nadspodziewanie dobrze – być może to los się odwrócił i postanowił dać Blackburnowi coś innego niż tylko gówno. A być może znieczulica, jaką w sobie wykształcił przez młodzieńcze lata pozwoliła mu przejść mordercze testy sprawnościowe i zagwarantowała miejsce w jednostkach specjalnych o kryptonimie Spectre.
Pokochał walkę. Najpierw przekonał się o tym w trakcie konfliktu amerykańsko-chińskiego, czy to wykonując bezpośrednie akcje, czy przez lunetę karabinu snajperskiego osłaniając kumpli z oddziału. Pokój odebrał mieszaniną rozczarowania i zdziwienia, choć nie próżnował zbyt długo – po obowiązkowym „urlopie” z powrotem ruszył na misję zgoła inną, niż walki w gęsto zaludnionym, miejskim terenie. Wraz z innymi oddziałami miał zabezpieczyć Arghusa VI dla przyszłych kolonizatorów.
Ryan był jednym z pierwszych ludzi, którzy postawili nogę na tej bagnistej planecie. Nawet w najgorszych koszmarach nie przeczuwał, co go spotka.
Nigdy nie mówił o tym, co dokładnie zaszło na Argusie VI. Na pytania odpowiada lakonicznie albo wcale. Niemal cały jego oddział zginął, a sam Blackburn został ciężko ranny. Najlepsi lekarze walczyli o jego życie długie godziny. Po długiej rekonwalescencji doszedł do zdrowia, ale przypłacił to utratą lewej ręki. Straconą kończynę zastąpiono w pełni funkcjonalną protezą, a Blackburn po przejściu wszystkich koniecznych testów spróbował znów się zaciągnąć. Spotkał się z odmową ze względu na kalectwo. Prawo mówiło jasno – żołnierz musi mieć wszystkie kończyny.
Całe szczęście, Zodiac Inc. nie wybrzydza.
Offline