Pożywienie
Głodny? Masz tutaj jakieś drobne, wyskocz sobie na kebaba, he he he... Nie. Nie wyskoczysz na kebaba, pizzę czy chińczyka. Zeżresz to, co sam sobie znajdziesz albo zasadzisz. Spróbuj ziemniaków, brukwi i rzep. Kiedy się przyzwyczaisz, to gówno nawet zaczyna smakować. Na upartego dorwiesz jakieś ptactwo, wronę czy gołębia. Kiedyś w Warszawie było pełno tego gówna. Latające szczury, tak na nie mówili. Wiesz, szczurem też bym nie pogardził. Nie musi latać.
No dobra, możesz zjeść sobie jakiegoś dzika albo jelonka. W lasach dookoła Warszawy czasem trafi się jakaś zwierzyna. Jest tylko jeden warunek - musisz srać forsą. Inaczej nie pogadasz.
Kurwa, jeszcze drążysz? Dobra. Tam gdzie ludzi przyciśnie, najczęściej na dzielniach Białego i AK... Szerzy się kanibalizm. Kurwa, to chore. Widziałem dziecko umorusane krwią, wpieprzające trupa na surowo.
Woda
Prosty układ. Pijesz z Wisły i modlisz się, że nie dostaniesz srania. Jeśli cię stać, a szczerze w to wątpię, możesz zapłacić za oczyszczoną wodę. Jakaś gruba szycha kontroluje oczyszczalnie i trzepie na tym solidne pieniądze.
Używki
Akurat tych masz pod dostatkiem. Wystarczy uderzyć do odpowiedniego człowieka i zapłacić odpowiednio dużo. Najczęściej pije się wódę z ziemniaków i piwo. Nie pytaj z czego, bo za chuja nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć. Smakuje i wygląda jak szczyny, ale piję, bo po gorzale mam gazy.
Papierochy kopcą prawie wszyscy. Podobno najbogatsi ćmią takie z filtrem, nabite prawdziwym tytoniem. Ciebie stać co najwyżej palenie takiego zielska, które akurat było pod ręką.
A prochy to osobny temat. Baronowie z Saskiej Kępy załatwią wszystko, co można wciągnąć nosem, jebnąć w żyłę, wsadzić pod język czy zapalić. Nie wiem czy wszystko będzie z górnej półki, ale hej - nie można mieć wszystkiego, nie?
Pssst. Kobitkę też ci załatwią...
Offline