#1 2014-08-15 16:04:31

Umrzyk

Moderator

Zarejestrowany: 2014-08-15
Posty: 13
Punktów :   

III Wojna Światowa i jej konsekwencje

Nikt nie przewidział tego, co się stało. Nikt nie przewidział tej pierdolonej katastrofy, stary. Nie słuchaliśmy szaleńców i mamy za swoje.

Ale od czego się zaczęło?

Od Ukrainy, od zasranej Ukrainy. Machaliśmy szabelką, a potem zdziwiliśmy się, kiedy sprawa się spierdoliła. Ruscy zajęli Krym w taki czy inny sposób, w grę weszły sankcje. Na początku jego pierdolona ekscelencja Władimir Putin nie przejął się sankcjami, ale co innego działo się w obwodzie kaliningradzkim. Brak dostaw żywności z Europy rozpoczął falę protestów, które objęły cały zachód kacapskiej doliny. Matka Rosja cierpiała, a Putin siedział bezczynnie. Czemu nie dogadał się z kitajcami? Nikt nie wie. Może próbował, a oni odmówili? W końcu zawsze chcieli położyć chciwe żółte łapska na Syberii i wycisnąć z niej ropę do ostatniej kropli. W każdym razie - cierpiała cała gospodarka federacji, giełda się załamała, rosyjskie firmy plajtowały. Ale każdy monarcha, każdy pierdolony prezydent i premier, każdy zasrany dyktator wiedział, że wojna zawsze ratuje gospodarkę. I Putin też wiedział. Pewnie myślał, że Zachód przymknie na to oko, że pozwoli mu na wejście do Ukrainy i zagarnięcie kiedyś żyznych pól razem z zakładami przemysłowymi. Ale tym razem się przeliczył. Amerykańce tylko na to czekały, bo każdy powód do wojny jest dobry, zwłaszcza że ich zadłużenie cały czas rosło.

Jak to się stało, pytasz?

Ruscy wysłali do Ukrainy konwój z ciężarówkami przemalowanymi na biało i powiedzieli, że to pomoc humanitarna. Przekroczyli granicę z Ukrainą na terytorium kontrolowanym przez separatystów, a wtedy zaczął się rozpierdol. Nikt właściwie do końca nie wie, jaka była prawda - teorie są różne. Jedni mówią, że Putin kazał separatystom ostrzelać konwój, żeby móc zwalić winę na Ukraińców. Inni, że to amerykańscy agenci na Ukrainie rozpalili konflikt sabotując konwój. Wiesz co? Mnie to szczerze mówiąc gówno obchodzi. Ważne co stało się potem. Federacja się wkurwiła i powiedziała, że Ukraińcy to dzicz, którą trzeba ucywilizować. Na wschodnią granicę wpierdoliła się armia rosyjska, co było początkiem wojny konwencjonalnej z Ukrainą. Wojna z nimi zbyt długo nie trwała, ale ktoś w końcu odpowiedział. Chińczycy widząc chaos na Ukrainie stwierdzili, że to doskonały czas na wpieprzenie się na Syberię. Pierwszy padł Władywostok, potem inne miasta z wybrzeża. A kiedy Chinole zaatakowały, to Amerykanie uznali to za dobry czas na zabawę w niesienie demokracji i też wjebali się do Rosji. Wojska krajów NATO skupiły się wcześniej na granicy polsko-rosyjskiej i kiedyś polsko-ukraińskiej, przy Przemyślu.

Ruscy nie chcieli przegrywać tej wojny. A jeśli już, to biorąc innych na dno ze sobą.

Ofensywa rosyjska na kraje bałtyckie była klęską dla NATO. Te kraje były już stracone. Amerykańce nawet nie zdążyły ewakuować większości sprzętu i ludzi ze swojej bazy w Estonii. Jednak w tej bazie coś było. Coś w chuj ważnego, bo Barrack pierdolony Obama pokusił się na naciśnięcie czerwonego guziczka i bazę amerykańską zmiotło z powierzchni ziemi. Z żołnierzami rosyjskimi, którzy ją przeszukiwali. Tego Putin nie przewidział - podobno wkurwił się nie na żarty. Kiedy jankesi rozpieprzyli bazę to linia frontu w Europie była na Wiśle. My jak zwykle dostawaliśmy po ryju, Warszawa była terenem ostrych walk. Ale to już się wtedy nie liczyło.

Rosja miała 15 tysięcy bomb nuklearnych, z czego jakieś 3 tysiące w gotowości. Poszła pierwsza głowica, która poleciała w stronę Waszyngtonu, jednak chuj ją strzelił. Wiesz, co to jest: nie świeci i nie mieści się w dupie? Rosyjskie urządzenie do świecenia w dupie. No właśnie. Ale wtedy nie było już odwrotu. Jak to tak, kurwa, zamachnąć się na stolicę USA? Barrack pierdolony Obama zrobił coś, co dolało oliwy do ognia; praktycznie cały arsenał nuklearny, który był w gotowości poszedł na ruskie miasta. Problem tylko polegał na tym, że Ruscy mieli system obronny, którego bali się nawet za Sowietów. Kiedy jakakolwiek bombka pierdolnie w rosyjskie miasto lub inne miejsce na terytorium federacji, to system wywala wszystkie głowice w ważniejsze miasta świata.

No i tak się, kurwa, stało.

Łączność padła, wszystko co zostało to syf, kiła i mogiła. Na szczęście większość tego, co wyjebali Ruscy było wadliwe, dlatego Warszawa przetrwała. Co prawda cholernie zrujnowana przez wojnę konwencjonalną, ale nie jest to post-nuklearne pustkowie. Ostały się niedobitki z armii rosyjskiej i polskiej, które dalej prowadzą ze sobą wojnę na terenie stolicy dawnej Polski. Rozejmy, zrywanie rozejmów, przejmowanie punktów strategicznych.. to miasto to jedno, wielkie, pierdolone pobojowisko. Ale na szczęście jest też "oaza spokoju i wolności", taa. Pałac Kultury i Nauki przetrwał - co prawda trochę rozpieprzony, ale jakoś się trzyma. Ludzie zrobili z tego miasto w mieście. Piętra mieszkalne, kasyno, pub, ba - nawet pierdolony klub pięściarzy. Wszystko strasznie drogie. Co jest walutą, pytasz? Daty. Daty na kartkach kalendarza z pierdolonego muzeum powstania warszawskiego. Dasz wiarę? Ludzie zabijają się za te zasrane kartki, Pałac Kultury i Nauki jest w łapskach grubych ryb, które odstrzelą Cię, kiedy będziesz sprawiał problemy. Reszta miasta jest kontrolowana przez gangi, takie jak praskie dresiarze, gangi samochodowe z Mokotowa, które trzymają łapska na większości paliwa w mieście.. Są i baronowie narkotykowi z Saskiej Kępy, trzymający sztamę z alfonsami. Nie jest kolorowo.

Moja rada? Wypierdalaj z tego miasta. Jak najszybciej.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zipps.pun.pl www.mdpospjonkowo.pun.pl www.forumrs.pun.pl www.przelecz.pun.pl www.gwsp-3g.pun.pl